Podobno najlepiej wychodzi to co z potrzeby serca, spontaniczne. Kiedy tak siedzieliśmy więc w Smelly i zastanawialiśmy się jak uczcić ten wieczór przyszło nam do głowy, że czasem wystarczy troszkę dobrej muzyki, fajni ludzie i... I już. :)
I choć przyszło mi nieco stresować się za DJską konsoletą ;) wieczór był przemiły. Czyż mogą być lepsze Walentynki niż te w towarzystwie Janis Joplin, The Doors, Ryska Riedla, Martyny jakubowicz, Grzegorza Ciechowskiego, Czesława Niemena, Joe Cockera i innych wielkich tuzów muzycznych?
Dziękuje tym wszystkim, którzy byli tam z nami - dość nieoczekiwanie zaroiło się od bardzo miłych, acz czasem niespodziewanych i nie mieszczących się w klubie gości :)
Fotorelacja poniżej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz